niedziela, 5 lipca 2009

Niedziela

Właśnie wróciłam z Theyyam! Od razu uderzyło mnie jedno: te spektakle nie mieszczą się w kategoriach „podoba mi się”, „nie podoba”. Jeśli ktoś przychodzi z takim nastawieniem, to chyba pomylił festiwal. Chyba przede wszystkim kieruje nami ciekawość. Więc idę zobaczyć jak wygląda ten „inny” i czyje imię wzywa. Za ostentacyjne niepatrzenie w kierunku tego, co się wydarza, trochę mi wstyd przed tymi, którzy przyjechali.

Cudowne głosy A Filetty, a raczej brawa na stojąco rozniosły kościół. Do tego Jean Claude powiedział coś, co już zapisałam sobie w kalendarzu pod Sun, 5th of July: Lepiej stać się tym, czego bronisz, niż bronić tego, czym jesteś. Właśnie tak. Ci faceci, ze swoją misją nie mogą być bardziej sensowni.

Jutro lecę na breakdance Ugandy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz