czwartek, 2 lipca 2009

Biuro

Aż boję sie pisać maile do kogokolwiek z biura, ograniczam się z pytaniami i prośbami. Robi się gorąco. To taki czas, kiedy przychodzą do głowy najgłupsze pytania: dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej? Czy dałby się zrobić to inaczej? I dlaczego nagle lista spraw do załatwienia wydlużyła się o parę kilometrów?

Jedna rzecz jest jest pocieszająca – w tym roku nasze biuro jest wygodne jak nigdy dotąd. Pamiętam czasy, kiedy inspekcja pracy, gdyby tylko chciała, zamknęłaby je amen. Przygotowując „Zatopione Pieśni” gnieździlismy się w 8-10 osób w maluśkim pokoiku. Przed „Głosami Azji” większe zebrania były z tyłu teatru, na podwórku. Wtedy też, po raz pierwszy byłam wolontariuszką i oprócz misji w terenie spędzałam czas na telefonie siedząc na parapecie... Teraz, na strychu budynku na Purkyniego, mamy sporo miejsca, ale żeby zebrac tych blisko 70 wolontariuszy wciąż trzeba spotykać się w Sali Gotyckiej.

Oczywiście wszystkie poprzednie edycje festiwalu i warunki w jakich pracowaliśmy wspominam z uśmiechem. Ale uwierzecie, że cieszą mnie kanapy, które w końcu zawitały do biura i porządek jaki tam panuje. Całkiem niezłe fengshui tam mamy.

Teraz parę wspomnień.


2009







2008









2007









2006







1 komentarz:

  1. edycja 2007 - wciąż powracają piękne wspomnienia... Miło zobaczyć chociaż kilka zdjęć z tych fantastycznych dni. Pozdrowienia dla całego zespołu, V.

    OdpowiedzUsuń