poniedziałek, 6 lipca 2009

Mnisi

Poniedziałek – luz. Ktoś powiedział coś takiego na zebraniu (tak przy okazji - spotykamy się codziennie o 10.30 i dzielimy się różnościami). Ale dla mnie dzień był dość wyjątkowy. Kilka godzin przesiedziałam wpatrzona w mnichów z Sherab Ling, którzy zaczęli swoją pracę od modlitw, a później powoli, zabrali się do rysowania kształtu mandali. Przechodnie na dźwięk tybetańskich rogów, bębnów i dzwonków zatrzymywali się pod oknami Galerii Design. Wiele osób weszło do środka i zaglądało, jak powstaje mandala. Mnisi robili swoje niewzruszeni. Są wspaniali! Jeden pan próbował porozumieć się z nimi po polsku, mówiąc niezwykle powoli i wyraźnie. Jednym słowem – wzbudzili sensację.

Przy okazji Karolina, która jest jedną z opiekunek mnichów, podzieliła się wrażeniami: otóż są bardzo ciekawi wszystkiego wokół, chcą jak najwięcej zwiedzać (byli już w zoo, bo dotąd nie widzieli żyrafy – Karolina, czekam na zdjęcia!), nie gardzą colą, frytkami i kurczakiem, a wczoraj podziwiali Karolinę w Mleczarni, jak tańczyła taniec brzucha. Z innego źródła wiem, że zadowoleni popijali wodę z cytryną przez rurki. Trochę męczy ich klimat, ale dają radę.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz